Google WAVE to przełomowe podejście Google do tematu komunikacji Internetowej. Google wzięło wymyślonego 40 lat temu e-maila i zastanowiło się, jakby
e-mail wyglądał, gdyby wymyślono go dzisiaj.
Połączyli więc
systemy komunikacyjne z wielu popularnych
systemów web 2.0 i swoich w nowy standard komunikacji: WAVE.
Zalążkiem WAVE jest GMAIL, który grupuje wszystkie e-maile z jednym tematem w dyskusję. WAVE dodał do tego znacznie więcej czyniąc komunikację dotyczącą jednego zagadnienia z 1 lub większą liczbą osób prawie wygodną.
PRAWIE robi wielką różnicę.
Google wdrożyło w WAVE funkcję, która moim zdaniem przesądzi o porażce tego
systemu w drodze do zastąpienia e-maila. Podobnie, jak Google DOCS, WAVE pokazuje nam na żywo, co piszą inni użytkownicy, co pozwala wciąć im się w słowo. Powstaje swoisty czat.
BEZ SENSU.
Ta funkcjonalność jest bezsensowna. Jej użyteczność poza zabawą jest wielce wątpliwa. Oczywiście mało użyteczność to nic wielkiego. Problem polega na tym, że prawdopodobnie ta funkcjonalność niemiłosiernie spowalnia dodawanie własnych treści do WAVE, jeśli dyskusja ma kilku zalogowanych w danym momencie użytkowników.
Prowadzę obecnie duży WAVE z 70 wypowiedziami i 5 osobami. Gdy wpisuję odpowiedź bezpośrednie w WAVE,
system wpisuje
1 literę na 3 sekundy. Przez to moje komentarze muszę pisać w notatniku i przeklejać do WAVE.
Być może to wina Dual Core 1,6 w moim Macbook Air, ale dzisiaj mamy szał na netbooki, nie można więc tworzyć aplikacji masowych, które wymagają dużej mocy obliczeniowej. Z tego samego powodu my w Ekademii dzielimy dane na mniejsze fragmenty i coraz więcej z nich zaciągamy ajaxem dopiero, gdy są potrzebne, a nie w momencie wczytania strony.
Google powinno zrezygnować z synchronizacji w czasie rzeczywistym i powinno wprowadzić paginację długich dyskusji - inaczej użytkowanie WAVE będzie ograniczone do szybkich maszyn.