foto by Ralph Zuranski
Raz na jakiś czas zapominam o swoje zasadzie: "Ścigaj się tylko ze samym sobą" i zmęczony nieuczciwą konkurencją poważnie rozważam, czy nie pójść tą samą drogą - na łatwiznę.
Dodać jedno zero do liczby osób na webinarze, zaliczyć sobie do zasług wynik finansowy jednej z największych grup internetowych w Polsce, którą w 2003 roku uczyłem copywritingu, gdy robiła "ledwie" kilka milionów sprzedaży... no i oczywiście nie wspomnieć Artura Lewandowskiego, który prowadził szkolenie ze mną. Chwalić się, że mam 6 nieruchomości... gdy w rzeczywistości tylko 4 to mieszkania (w tym 1 nie jest wyłącznie moje), a 2 to hale garażowe - no ale 6 aktów notarialnych... itd.
Przecież to takie "niewinne oszustwa".
Czy w biznesie nie lepiej być Wilkiem z Wall Street?
... który żył jak król, trochę posiedział w więzieniu, a teraz jest międzynarodową gwiazdą, bo pokazuje jak przez telefon oszukał ludzi na 100 mln? Wybaczcie wulgaryzm, ale rzygać się chce.
Na szczęście mam bliskie mi osoby, które przypominają mi w chwilach takiej słabości kim jestem. A potem wśród 55 opinii, które spłynęły do mnie dzisiaj czytam takie jak ta:
Pierwszego zakupu u Piotra dokonałem już w 2008 r. W międzyczasie poznałem chyba wszystkich marketerow w Polsce. Od niektórych kupiłem całkiem drogie szkolenia, ale tylko Piotr, oprócz mega wiedzy, ma osobowość i charakter, które cenię najbardziej wsród wszystkich e-marketerow.
Mariusz M.
Albo taka, która pokazuje że są jeszcze przedsiębiorcy rozumiejący na czym polega biznes:
Twoja wiedza wyprzedza innych o dekadę. Pracujesz i koncentrujesz się na strukturze, a nie tylko na treści. Co jest, jak myślę Twoim największym atutem. Twoje rozwiązania są oparte na właściwych fundamentach/ założeniach i już od samego budują właściwą strukturę e-biznesu, a nie tylko "zaleczają" doraźne problemy.
Artur Długokęcki
I najzwyczajniej w świecie głupio zaprzepaścić blisko 16 lat bycia wiernym jak pies zasadom, które wyniosłem z domu.
Dociera do mnie w takich chwilach znowu, że sukces ma wiele wymiarów. Dla mnie ma 3 NIEROZERWALNE wymiary:
- sukces prywatny/osobisty/rodzinny
- sukces finansowy
- sukces moralny
Gdybym pozwoli sobie na sukces lekceważąc któryś z tych wymiarów, nie mógłbym spojrzeć ojcu w oczy. Wiem, że mając na koncie np. 100 mln w zamian za "niewinne oszustwa" do końca życia widziałbym w jego i swoich własnych oczach wstyd.
Dziękuję tym wszystkim 55 osobom, które przypomniały mi dzisiaj w swoich opiniach mój osobisty sukces wziął się z pomagania i że nadal można robić w ten sposób dobre pieniądze i zapraszam pozostałych, zainteresowanych zarabianiem na wiedzy do wzięcia udziału w ankiecie:
P.S. Jeśli jeszcze nie widziałeś, oto jak jesteś manipulowany w branży wiedzowej: