Cała ideologia zaprezentowana w tym artykule ma znaczący wpływ na moją pracę. Jeśli sprawia, że częściej spełniam moje marzenia (postawione sobie cele), to powinna zrobić to samo w Twoim przypadku.
Odkąd zacząłem się interesować psychologią osiągania sukcesu i realizować niektóre z poznanych "technik", wszystko idzie mi po prostu łatwiej i szybciej. Moja skuteczność znacznie wzrosła, nagle dużo więcej projektów doprowadzam do końca i często z lepszym niż przewidywany skutkiem. Ta część nauki zwanej psychologią zafascynowała mnie do tego stopnia, że chłonę z pełnym skupieniem każdy tekst na jej temat.
Im więcej zagłębiam się w psychologię osiągania sukcesu, tym więcej tworzę własnych teorii. Pisząc własnych, nie przypisuję sobie ich sformułowania, bo nie ma we mnie tyle ciekawości, by sprawdzać ich ewentulane wcześniejsze istnienie. Pod określeniem "własna teoria" umieszczam to, co się zrodziło w mojej głowie, a nie zostało przeczytane.
Ostatnio, nie pamiętam nawet w jakich okolicznościach, uderzyła mnie taka myśl. Nie było w niej żadnej ideologii, sama myśl. Zanotowałem więc ją i postanowiłem dorobić do niej ideologię. Mam takie przyzwyczajenie, że często formalnie analizuję różne powiedzenia i złote myśli. Czuję, że sprecyzowanie, niekoniecznie na papierze, danej myśli pozwala naprawdę ją zrozumieć i daje realną szansę na wprowadzenie jej w życie.
Zauważyłem kiedyś, że dzieci i ludzie młodzi otwarcie mówią o marzeniach. Nie ma w tym nic nadzwyczajnego. Nie dziwi nas też fakt, że Ci sami ludzie w wieku dorosłym nie mówią już o marzeniach, dla nich liczą się tylko cele. Słowo "marzenia" powoli staje się zbyt... dziecinne, zbyt nieprofesjonalne i używamy go wyłącznie wśród rodziny lub najbliższych przyjaciół.
Słownik języka polskiego podaje wiele synonimów słowa "cel" i słowa "marzenie". W obu przypadkach są one zastępowane "dążeniem", "tym do czego się dąży", jednakże nie są one sklasyfikowane jako synonimy. Dlaczego? Przecież na dobrą sprawę znaczenie jest to samo. Cel i marzenie to rzeczy, stany do których dążymy.
Nie znajdziemy firmy, która pisze o marzeniach. Możemy często przeczytać, że "naszym celem jest zdobycie 30% rynku", "postawiliśmy sobie za cel nauczenie Cię...." itp. Czy spotkałeś kiedyś firmę, która pisze o swoich marzeniach? Ja tak, ale są to firmy wyjątkowe, prowadzone przez charyzmatycznych ludzi, którzy są... ludźmi, a nie spółką z ograniczoną odpowiedzialnością. Nie zrozum mnie źle, spółki to dobrodziejstwo kapitalizmu, piszę o tzw. "bezdusznych firmach", pełnych "profesjonalizmu".
Marzenia z tradycji (?) są przypisane do ludzi młodych bądź wolnych, o artystycznej duszy. Firmy nie mają marzeń, bo są zbyt profesjonalne, ludzie nie robią interesów z "bujającymi w obłokach"... czy aby na pewno?
Nie namawiam Cię do zamienienia słowa "cel" na "marzenie" w swoich materiałach reklamowych. Trzeba się liczyć z tradycyjnym podejściem większości ludzi. Namawiam Cię jednakże do uznania, że cel jest spisanym marzeniem.
Możemy założyć, że cel jest wyższym stadium marzenia, jest jego formalną formą. Z takim podejściem będziemy mogli swobodnie mówić o naszych celach, mając na myśli marzenia.
Na szczęście jeszcze nie zwariowałem na tyle, żeby zajmować się językoznawstwem na łamach CzasNaE-Biznes. Cała ta ideologia ma znaczący, w sensie pozytywnym, wpływ na moją pracę. Jeśli sprawia, że częściej spełniam moje marzenia (postawione sobie cele), to powinna zrobić to samo w Twoim przypadku.
Bezsensowne pytanie, pewnie, że chcesz. Tylko ile razy słyszałeś deklaracje, że ktoś pomoże Ci spełnić Twoje marzenia? Ile razy chodziło o Twoje... pieniądze? Ja poprzestanę na przedstawieniu i wyjaśnieniu mojej teorii, "metody na spełnianie marzeń".
Marzenia są o tyle dobre, że jeśli ich nie spełnimy, to jesteśmy zawiedzeni na nas samych. Ale czujemy żal tylko do momentu pojawienia się nowych marzeń i wszystko zaczyna się od nowa. Świetna część społeczeństwa tak spędza swoje życie, na maskowaniu żalu z niespełnionych marzeń. Dopiero pod sam koniec, gdy już nie ma sił i ochoty na dążenie do czegokolwiek, przychodzi straszna myśl: "Cóż takiego w życiu osiągnąłem?"
Znasz to? Na pewno. No to powiem Ci, że od samego chcenia jeszcze nikt sukcesu nie odniósł. Dodaj do tego powiedzenia "i działać" i dopiero wtedy będziesz bliski prawdy. Przecież to jest oczywiste! Tak, tylko dlaczego się tego nie dodaje do powyższego powiedzenia? Wszyscy dobrze wiedzą, że trzeba działać, ale jak przychodzi co do czego, to poprzestają na chceniu.
Gdy spiszemy na kartce nasze marzenia, zamieniają się one na cele. Wiem, że to jest to samo, ale miałeś uznać moją definicję słowa "cel". Ta prosta i prawie zawsze pomijana czynność oznacza dwie bardzo ważne czynności. (1) Upubliczniamy nasze marzenia i (2) zapisujemy je na trwałym nośniku.
Nie ma już odpowiedzialności wyłącznie przed własnym sumieniem Teraz mamy wszystko czarno na białym i nie ma odwrotu. Spisanie marzenia jest porównywalne do podpisania umowy ze światem, że je spełnisz.
Żebyś nie zrozumiał mnie źle. Nie musisz podawać do wiadomości publicznej swoich marzeń, nie musisz ich publikować. Ja np. stosuję ograniczoną odpowiedzialność, ponieważ zauważyłem u siebie syndrom "zanikania potrzeby spełnienia marzenia". Zawsze, gdy powiem komuś o moim marzeniu (celu), do którego jeszcze formalnie nie dążę, to po pewnym czasie staje się ono dla mnie "normalne" i cały wcześniejszy zapał do jego osiągnięcia gdzieś zanika. Ograniczona odpowiedzialność polega na odpowiadaniu tylko przed własnym sumieniem i umysłem.
Spisanie marzeń na kartce przypisuje to marzenie do sekcji w umyśle, którą możemy nazwać "rzeczy do zrobienia". Nie jest to już abstrakcyjne pojęcie, ale konkretna rzecz, którą podświadomie sklasyfikowałeś jaką pilną. Trudno mi to naukowo wyjaśnić, ale w moim przypadku "rzeczy do zrobienia" siedzą w mojej pamięci w takim miejscu, że bez przerwy się na nie natykam, co w końcu zmusza mnie do ich zrobienia. Jest to chyba związane z naturalnym dążeniem umysłu do zapełniania luk (Gestalt). Każda nie zrobiona rzecz to taka właśnie luka.
Marzenia przychodzą i odchodzą. Gdybyś poświęcił 20 minut na przypomnienie sobie swoich marzeń z ostatnich 3 miesięcy, zszokowałaby Cię liczba tych zapomnianych. Większość z nich wydawała się bardzo ważna. Większość z nich mogła dać Ci szczęśliwe/ bogate życie.
Nasze życie spędzamy na marzeniu zamiast na spełnianiu marzeń. Wybieramy czynność mniej wymagającą. Dlatego większość ludzi nigdy nie osiągnie stanu, jaki określają "pełnią szczęścia".
Łatwość zapominania marzeń sprawia, że możemy spokojnie spać, że nasze sumienie jest czyste. Spisanie marzeń na trwałym nośniku wyklucza wewnętrzne wymówki: "mam słabą pamięć", "miałem tyle na głowie".
Jeśli uznasz, że wytrzymasz psychicznie presję Twojego własnego umysłu, to możesz zacząć stosować poniższą metodę. Nie bagatelizuj tej decyzji. Wiele osób popełniło samobójstwo ponieważ uznało, że nic im się nie udaje, że niczego nie osiągnęli. Presja, jaką poniższą metodą wytworzysz, będzie miała ogromny wpływ na Twoją skuteczność w spełnianiu marzeń, ale i na Twoje samopoczucie. Właśnie wytworzenie poczucia winy za niespełnione marzenia ma tak pożyteczny, ale często również zgubny wpływ na psychikę i działania.
Kup sobie gruby notatnik. Wybierz egzemplarz drogi, obłożony skórą i z możliwością dodawania kartek w dowolnym miejscu. Notatnik musi być nie tylko użyteczny. Musi być też na tyle ładny, byś z dumą trzymał go na biurku, byś z przyjemnością do niego zaglądał. Nie możesz mieć możliwości wmówienia sobie, że nie pasuje do wystroju i dlatego trzymasz go w szufladzie. Wydaje Ci się to śmieszne? Jeśli tak, to trzymaj go w szufladzie i przekonaj się, jak często będziesz do niego zaglądał. Kup sobie jeszcze takie małe, kolorowe plakietki do oddzielania wpisów w twoim notatniku.
Każdy cel, którego nie osiągniesz w całości danego dnia, zapisuj w notatniku. Nigdy nie zapisuj dwóch różnych celów na jednej kartce, a tym bardziej na jednej stronie. Musisz mieć możliwość usunięcia osiągniętych celów z notatnika tak, aby Ci nie zaprzątały więcej głowy. Zawsze, gdy przyjdzie Ci do głowy chociażby najmniejszy szczegół związany z danym celem, zapisz go. W razie potrzeby dodawaj nowe kartki.
W rezultacie otrzymasz notatnik pełen opracowanych w 90% i nigdy nieskończonych projektów. "Nieskończonych", ale ZACZĘTYCH, OPRACOWNYCH w 90% - to jest właśnie sztuka osiągania celów (marzeń). Całość zawiera się w słowie "zacząć". Jak już wspomniałem, umysł człowieka ma naturalną skłonność do zapełniania luk. Zaczęty projekt to wielka luka, którą prędzej czy później wypełnisz.
Jest jeden warunek. Musisz regularnie zaglądać do swojego notatnika. Nie musisz nawet czytać zapisanych tam notatek. Wystarczy, że odświeżysz sobie pamięć. W końcu, po takim męczeniu, Twój umysł powie Ci: "Dobra, już dobra. Zróbmy to teraz, bo już nie mogę Ciebie słuchać."
Nie zgadzam się. Umysł człowieka nie działa liniowo. Odfiltrowując myśli dotyczących innych spraw, tracisz często bezpowrotnie genialne myśli. Wszystko po to, by potem zamęczać swój umysł w poszukiwaniu odpowiedzi, które kiedyś wyrzuciłeś, uznając je za nie związane z tematem. Nie bój się porzucić pracy, by otworzyć notatnik i zapisać w odpowiednim miejscu nową myśl. Nie musisz od razu jej wprowadzać w życie, wystarczy, że ją zapiszesz.
Rozumiem, że wydaje Ci się to wszystko śmieszne. Co ten facet pisze? Stwierdzę tylko, że wyrwałem już połowę kartek mojego notatnika i przy okazji spełniłem kilka swoich marzeń. O te kilka marzeń jestem lepszy od jakichś 70% populacji.
Co robi to "i" w tytule? Jeśli Cię to zaintrygowało, to znaczy, że przyswajasz sobie moją teorię. Dlaczego nie napisałem: "Sztuka realizacji marzeń poprzez osiąganie celów"? Bo z "i" tytuł jest bardziej uniwersalny i nie zdradza od razu tezy .