W pierwszym artykule na temat
dotacji 8.1 i tych z Urzędu Pracy zasugerowałem, że do programu 8.1 powinny zostać wprowadzone warunki:
- nowa e-usługa musi po tych 2 latach być przynajmniej płynna przez okres min.6 miesięcy – o zwrocie z inwestycji nie piszę, bo to nie różniłoby się od pożyczki, którą trzeba spłacić.
- min. rok (najlepiej 2 lat), nie więcej niż 5 lat prowadzenia biznesu i minimalnie 6 miesięczny (lepiej 12mc) okres bez strat w biznesie – średnio, bo wiadomo, że są biznesy sezonowe.
A dotacje z Urzędu Pracy zamieniłbym na:
Niech te pieniądze będą 4 letnią pożyczką oprocentowaną na inflacja+1% z karencją 12mc.
No i pojawił się ciekawy komentarz.
Wyjątki są fajne. Szczerze gratuluję. I ze względu na takie wyjątki postanowiłem nieco zmienić swoją propozycję. Równie dobrze można by spłacać dotację podatkiem dochodowym w całości albo w części - firma musiałaby zarobić przy 4% inflacji + 1% marży 5%* oprocentowaniu 120/240 tys. żeby spłacić dotację 18k, albo w przeciwnym wypadku spłacić ją jak każda inna pożyczkę. Po napisaniu szkicu pomyślałem. 4% inflacji pewnie jeszcze długo nie zobaczymy. Ponadto uczciwiej będzie jeśli będzie to stopa lombardowa (za tyle NBP pożycza bankom pieniądze) +1% marży, żeby banki nie płakały. Niech nawet będzie +2%, żebym nie musiał zmieniać wyliczeń
W ten sposób urzędy mogłyby darować sobie durne wymogi, które de facto zmuszają młodych przedsiębiorców do kupowania zbyt drogiego sprzętu. Wiem, że niektórym to na rękę - "fajnie, mam sprzęt za kilkanaście tysięcy". Fajnie... ale mogłeś mieć biznes zarabiający tyle kwartalnie albo miesięcznie. Ze znanych mi przedsiębiorców, którzy brali takie dotacje i został im po nich tylko sprzęt, wszyscy zamieniliby ten sprzęt na dochodowy biznes. Po to brali dotacje. Przedsiębiorcy z innym nastawieniem to pasożyty, które i tak nie powinny dostawać kasy od nas. Przy takim rozwiązaniu można by im nawet pozwolić 100% dotacji wydać na reklamę. I tak 100% plus odsetki wróciłoby do budżetu w formie podatków plus nawet 23% w formie VATu - czyli Państwo by działało u jak komercyjny bank inwestor. Bank dostaje spłatę i na razie. Inwestor dostaje dywidendy bez przerwy, jak Państwo podatki. Ale dla przedsiębiorcy odnoszącego sukcesy byłaby to i tak darmowa dotacja, bo podatki trzeba płacić. Dla nieodnoszącego sukcesów byłaby to bardzo tania pożyczka. I to jest fair i to jest opłacalne dla rządu i to jest proste, bardzo proste od strony urzędowej. I powiem więcej - niech rząd daje taki pożyczki każdemu przedsiębiorcy tak często jak potrzebuje o ile spłacił poprzednią - ale w stałej kwocie, żeby nie zachęcać do wielkich przekrętów.
Policzmy
Państwo (w sensie my wszyscy) daje Ci 18 tys. Przy 5% oprocentowaniu (stopa lombardowa +2%) musisz mieć w sumie dochodu 120 tyś. przez 4 lata. 30 tys. rocznie to całkowicie realny wynik. Ja miałem tyle po 1 roku
mądrej działalności. To mniej niż średnia krajowa, ale z pewnością więcej niż mediana (wartość środkowa) oraz moda (wartość najpopularniejsza). Żeby mieć tyle dochodu musisz mieć realnie przynajmniej 240 przychodu netto, ale bardziej realnie 360 tyś. (33% rentowności to i tak bardzo duża rentowność). Jeśli zrobiłeś 360 tys. przychodu netto, to zrobiłeś 442,8 tyś przychodu brutto (zakładając 23% VAT) Wpłaciłeś więc do kasy Państwa:
- 82,8 tyś. VAT
- 21 tyś. dochodowego przy podatku liniowym
Państwo pożyczyło Ci 18k na 4 lata, a zarobiło 103 tyś. czyli była to pożyczka z pkt. widzenia Państwa na 54%!!! Jeśli te 18k pochodziło od UE to nawet więcej, bo wpłacamy do UE mniej niż dostajemy - ok. 65% dotacji przyznawanych w PL przez UE finansują inne kraje (dane za okres do 2013). Ale z Twojego pkt. widzenia była to
darmowa dotacja, bo podatki i tak musisz płacić. Oczywiście te pieniądze nie wzięły się z nieba. Społeczeństwo musiało je pożyczyć, wziąć z oszczędności albo zarobić od innego kraju. Część z tego i tak zostałoby wpłacone do kasy Państwa, jeśli masz Klientów przedsiębiorców. TO, co u Ciebie wydali jest kosztem pomniejszającym ich podatki. W takim układzie teoretycznie Państwo nic nie zyskało, "straciło" 18k (albo tylko 35% tej kwoty w przypadku dotacji UE). Jeśli jednak docierasz do konsumentów, to oni wydali u Ciebie już opodatkowane pieniądze, więc faktycznie powiększyłeś dochód Państwa.
Łatamy luki, które wykorzystają cwaniacy
Trzeba zagwarantować dochód Państwa i uniknąć oszustw polegających na handlowaniu kosztami. Uznajmy, że dotacje spłaca się wyłącznie z dochodu ewidencjonowanego na kasie fiskalnej i tylko takiego, dla którego kupującym nie był przedsiębiorcą. To bardzo łatwe do obliczenia i ustalenia bo każdy na KPiR lub pełnej księgowości musi dołączać zestawienia faktur VAT, więc rozliczając dotacje firma dostarczałaby raport z kasy fiskalnej plus zestawienie faktur. Da się ściemnić, ale bardzo łatwo oszustwo ustalić przy zwykłej kontroli UKS. Zminimalizujmy ryzyko i niech te dotacje nie przekraczają 20 tyś. na przedsiębiorcę - wtedy też banki nie stracą chleba i może nie będą "musiały" lobbować przeciw takim pomysłom.
Błędy?
Całość wymyśliłem i napisałem na telefonie siedząc na powyższej sofie - jedynym meblu w jednym z dwóch moich nowych pustych mieszkań. Nudziło mi się bo czekałem aż pracownicy developera wyregulują drzwi wejściowe... poprawiłem jednak całość na komputerze, więc to mnie nie tłumaczy, jeśli o czymś nie pomyślałem ;-( Mimo iż na studiach lubiłem (ze wzajemnością) makroekonomię i rachunkowość, mogłem zapomnieć o czymś ważnym, co czyni ten pomysł bezsensownym - wątpię, ale nie zajmuję się makro i rachunkowością na co dzień. Zajmuję się pomaganiem w budowaniu działających biznesów. Państwu polskiemu też chętnie w tym pomogę
P.S. Spokojnie. Nie zamienię tego bloga w blog polityczny. Sami wywołaliście wilka z lasu