W odcinku
Kwadransu dla Biznesu o startupach i studentach dosyć krytycznie wypowiedzieliśmy się o unijnych programach typu 8.1.W komentarzach pojawiło się pytanie:
Zaraz na nie odpowiem. Najpierw jednak mały rage: Moim zdaniem 8.1 to pomyłka. Nawet jeśli pojawiły się jakieś sukcesy, to mała jest szansa, aby te sukcesy wyrównały koszty całego programu (grubo ponad miliard zł). Inwestycja jest więc na minusie i nie ważne, czy projekty były innowacyjne. Przypominam, że 8.1 to:
Wspieranie działalności gospodarczej w dziedzinie gospodarki elektronicznej
Nie “Wspieranie innowacyjności/pozytywnego myślenia/marzeń/dobrych chęci itd.”, ale “działalności gospodarczej”. A jeśli nie przeoczyłem przypadkiem - nie oglądam wiadomości, więc nie mam pewności - zmiany definicji “działalności gospodarczej”, to jest to taka działalność, która wykorzystuje różne zasoby do generowania dochodu. Ustawa mówi, że to:
“zarobkowa działalność...”
No i teraz jak startup korzystający z 8.1 ma być zarobkowy, skoro największy nacisk kładzie się na zrealizowanie kosztów? Jak ma być zarobkowy, jeśli niedoświadczonej osobie daje się pieniądze do wydania ZANIM pokaże, że potrafi coś zarobić, a rozlicza się ją potem z tego, czy właściwie je wydała. LUDZIE! Sami Twórcy programu chyba nie rozumieją realiów i pojęcia działalności gospodarczej, ponieważ warunki dla projektu to:
Projekty mogą być objęte wsparciem przez okres nie dłuższy niż 2 lata. Wymaganym produktem projektu kwalifikowanego do wsparcia jest przygotowanie, wdrożenie i świadczenie co najmniej jednej nowej e-usługi.
Po pierwsze 2 lata to
minimalny a nie optymalny czas na zbudowanie e-biznesu dla osoby początkującej. Po drugie "świadczenie e-usługi" to nie to samo, co "działalność gospodarcza w dziedzinie gospodarki elektronicznej". Świadczenie e-usługi to jeden malutki element biznesu, który zmienia się częściej niż cała reszta.
Dotacja z urzędu pracy to taki sam błąd
Takie samo jak o 8.1 mam zdanie o wsparciu z urzędu pracy w kwocie kilkunastu tysięcy złotych. Niech te pieniądze będą 4 letnią pożyczką oprocentowaną na inflacja+1% z karencją 12mc. Znam nawet kogoś bardzo dobrze, kto z takiej pomocy skorzystał. Założył ciekawy biznes, ale ten
biznes nie był w stanie utrzymać nawet właściciela. Czego zabrakło? Na pewno nie pieniędzy. Zabrakło tego, czego łatwo kupić się nie da, ale trzeba wypracować miesiącami/latami solidnej pracy, albo zdobyć od doświadczonego przedsiębiorcy - zasięgu, znajomości, marki i lepiej przemyślanego systemu biznesu. Dopiero po wymaganym okresie (2 lata?) prowadzenia biznesu ta osoba ma minimalne doświadczenie wymagane, aby założyć dochodowy biznes! Ta dotacja pomogła jej zdobyć doświadczenie. I byłoby wszystko OK, gdyby nie musiała biznesu na razie zawiesić. Na szczęście teraz pracuje z przedsiębiorcą, u którego uczy się od środka, jak prowadzi się
biznes dochodowy. Być może kiedyś opowie nam, co dokładnie nie wyszło w biznesie, który na papierze był fajny i pomysłowy.
Fajny i pomysłowy to za mało
Produkt czy usługa jest mniej ważny dla sukcesu biznesu od tego, jak będzie on prowadzony, do kogo kierowany i jak ten produkt/usługa będzie promowany i sprzedawany. Na
MAKE the CHANGE mówię, co dokładnie musi być wcześniej. Niestety kształt i zasady programu 8.1 oraz dotacji z urzędu pracy odciągają uwagę niedoświadczonego przedsiębiorcy od tego, co najważniejsze. A dla doświadczonego są praktycznie niedostępne (poza kombinacjami ze spółkami z o.o.) - idiotyzm.
Jak naprawić 8.1?
Niech zostanie, że program trwa 2 lata i że celem jest wdrożenie nowej e-usługi. Dodałbym jednak 2 warunki:
- nowa e-usługa musi po tych 2 latach być przynajmniej płynna przez okres min. 6 miesięcy - o zwrocie z inwestycji nie piszę, bo to nie różniłoby się od pożyczki, którą trzeba spłacić.
- min. rok (najlepiej 2 lat), nie więcej niż 5 lat prowadzenia biznesu i minimalnie 6 miesięczny (lepiej 12mc) okres bez strat w biznesie - średnio, bo wiadomo, że są biznesy sezonowe.
(Drogi PARPie - masz moje pozwolenie wykorzystać te uwagi w przyszłych projektach) No niech mi ktoś powie, że to nie jest logiczne, żeby ktoś najpierw nauczył się robić
biznes (czytaj: GENEROWAĆ ZYSKI), a potem dopiero brał się za wdrażanie innowacyjnej e-usługi? Nieinnowacyjne e-usługi można wdrożyć z bieżących wpływów. Nie ma absolutnie żadnego sensu aby ktoś próbował stworzyć innowacyjny biznes zanim nie nauczy się prowadzić dochodowego biznesu - zanim nie zrozumie płynności, handlowania, zarządzania kosztami i sprzedaży. Jeśli komuś się udało to jest wyjątkiem. A wyjątki nie uzasadniają takiego marnotrastwa pieniędzy. A jak ma się nauczyć, skoro nie ma pieniędzy na start? Jeśli chce od razu rzucać się na inowacyjne projekty, niech chociaż będzie obowiązek posiadania w spółce kogoś, kto spełnia powyższe kryteria i ręczy swoim majątkiem za chociaż częściowy sukces. Mało tego, żeby zacząć biznes nie potrzeba pomocy Państwa - od tego są rodzice, znajomi lub banki, które dają 10K na początek. Są też aniołowie biznesu, którzy nie przepuszczą gniotów, jakie dostały dotacje z 8.1. Facebook potrzebował kilkunastu tysięcy dolarów i ciężkiej pracy kilku kolegów. Dopiero potem pojawił się inwestor - gdy e-usługa działała! Nie przekonasz mnie, że Twój nieistniejący jeszcze projekt wymaga 500 tysięcy złotych - po prostu nie chce Ci się wypracować żadnego dowodu, że dobrze kombinujesz. Jeśli Twoja usługa jest tak innowacyjna i skomplikowana, że potrzebujesz pieniędzy… znajdź w niej drobny element, który możesz wdrożyć
tanio i który zodbędzie duże zainteresowanie. Wdróż go i dopiero potem wokół niego buduj resztę. Gwarantuję, że w ten sposób szybciej znajdziesz inwestora na docelowy projekt. Jest taki program “Dragon’s Den”, gdzie 5 doświadczonych przedsiębiorców ocenia projekty początkujących przedsiębiorców i ew. oferuje inwestycję. Najczęstsze pytanie, które przekreśla fajny pomysł?
“Czy masz już jakąś sprzedaż?”
Najczęstsza odpowiedź: Nie.
Powolna, ale skuteczna droga
Ja swój biznes zacząłem 15 lat temu, w pokoju, w mieszkaniu rodziców będąc jeszcze w liceum. Przez 2 lata tylko budowałem społeczność przyszłych Klientów. Potrzebowałem do tego komputer i dostęp do internetu plus MNÓSTWO czasu i pomysłowości. Jeszcze w 1 roku zacząłem zarabiać kilkaset złotych na programach partnerskich - zacząłem więc dopłacać rodzicom do internetu i płacić za swoją rozrywkę. Po 2 latach miałem troszkę kapitału (mniej niż 2 tys.) i założyłem firmę. Pierwszy miesiąc zszedł na formalności - takie kiedyś były czasy. W 3 miesiącu działalności, w 1 miesiącu sprzedaży miałem dochodu 4424 zł. W pierwszym pełnym roku działalności zrobiłem 53 tysiące sprzedaży netto i 31 tyś. dochodu. W kolejnym roku zrobiłem 105 tysięcy sprzedaży netto i... tylko 36 tyś. dochodu. I wtedy dopiero nauczyłem się, co koszty robią z dochodem - na własnych pieniądzach. Dzięki temu od ponad 12 lat mam dochodowy biznes i do dzisiaj potrafię wynajdywać rozwiązania równie skuteczne, kosztujące 1/5 1/10 albo chociaż 1/2 tego, co płacą inni. Wiele lat temu na rozmowę zaprosiła mnie spora firma. Poprosili o konsultacje w kwestii systemu do wysyłki e-maili. Dostali ofertę od dostawcy popularnej korpousługi za jakieś kilka do kilkunasty tysięcy złotych miesięcznie. Ja im pokazałem rozwiązanie, które kosztowało 300 dolarów + może 2 tyś. miesięcznie na infrastrukturę i kogoś, kto to czasami ogarnie. Do dzisiaj korzystają z tego rozwiązania.
Fikcja potencjału kreatywnego Polski
Nawet jeśli dawanie pieniędzy świeżakom obudzi niesamowity potencjał kreatywny Polski, to przyjdzie byle przedsiębiorca/inwestor z zagranicy albo nawet rodzimy i bez najmniejszego wysiłku wyciśnie tą kreatywność z nas za grosze... bo nie umiemy handlować i prowadzić biznesu. Niedawno przeczytałem o Polce, naukowcu, która odkryła jakąś lepszą metodą tworzenia ogniw fotowoltanicznych. Pod artykułem można było przeczytać komentarze w stylu: “I tak przyjdzie ktoś z zachodu i to jej zabierze”. I to jest niestety racja. Wiele było przełomowych odkryć zrobionych przez Polskich naukowców, ale nie ma polskiego General Electric. Osoba z mojej rodziny ma na koncie sukcesy w badaniu raka piersi. Wydawałoby się, że to przepis na sukces. Cytując znajomego z USA:
Nope. Kto powiedział, że młody człowiek ma od razu robić kreatywny biznes? Jeśli chce to niech zacznie w liceum albo na studiach, gdy utrzymują go rodzice. Jeśli zaczyna później, niech pójdzie do pracy albo na praktyki z zamiarem zdobycia kapitału i doświadczenia. Albo niech Unia daje pieniądze przedsiębiorcom, którzy wezmą pod swoje skrzydła na dwa lata kogoś, kto ma nauczyć się prowadzić biznes. Będą to lepiej wydane pieniądze niż gdy dasz je świeżakowi. Ale nie tak, jak w programie 3.1. Inaczej.
Jeden przedsiębiorca = jeden... terminator (brzmi lepiej, niż uczeń, nie?) - jeśli terminator zbuduje dochodowy e-biznes, przedsiębiorca może dostać pieniądze na kolejnego. Cytując moich znajomych fotografów: “Profesjonalny sprzęt nie czyni z Ciebie profesjonalnego fotografa.” Profesjonalna strona/logo/biznes-plan nie czynią z Ciebie przedsiębiorcy. Dochody, a zwłaszcza zyski czynią z Ciebie przedsiębiorcę. Zobacz
2 część tego artykułu.