Rozmawiam raz z Klientką, która bez sukcesów próbuje zbudować swój biznes. Jest artystką, stosuje bardzo skomplikowaną technikę, która nie pozwala na żadne pomyłki. To, co robi jest niesamowite - ze smakiem, szczegółowe, bardzo wymagające. Ale nie może przebić się do świadomości innych ludzi....
Miota się w tym swoim biznesie. Stwierdza nawet, że pójdzie łatwiejszą drogą skierowanego do mniej wymagającego Klienta. Niby mądre...
... aż mi ośmielona rozmową w końcu wyjawia, że ciężko choruje.
Na chorobę, która odbierze jej możliwość pracy jako artysta. Nie ma przed tym ucieczki. Takie choroby są z jednej strony przerażające, niczym przeżycie śmierci za życia. Z drugiej strony dla nas pozostałych, są przypomnieniem czegoś ważnego...
Życie jest jak sztuka, którą uprawia ta Klientka - absolutnie każda decyzja ma znaczenie i tworzy obraz, który zobaczysz na końcu.
Obrazu Twojej osoby nie stworzysz na szybko pod koniec życia. Tworzy go każdy dzień i każda decyzja, jaką podejmujesz.
Ludzi zdrowi, zabiegani, zajęci spełnianiem swoich zachcianek powinni w swoim życiu spotkać kogoś, kto choruje na taką chorobę - która odbiera część życia za życia i już nie oddaje. To jak kubeł zimnej wody.
Tragedia tej Klientki i jej nietypowa pasja są niczym idealny koktail, którym może pomóc nam docenić bardziej to, co mamy. A jednak nigdy nie zdała sobie z tego sprawy, bała się być posądzona o zarabianie na współczuciu. Cӯ ZA ABSURD! Nawet zaczęła rezygnować z tej wymagającej pasji na rzecz prostej, kolorowej, masowej techniki - która niewielu zainteresowała, bo nie było za tym żadnego przekazu ani żadnej historii.
Ta choroba może być końcem jej kariery, a może być też narodzinami jej kariery. To ona decyduje, nie choroba.
Ja nie jestem artystą w normalnym rozumieniu. Moim talentem jest dostrzeganie potencjału tam, gdzie go ludzie nie widzą. Gdybym był postacią z komiksu, byłbym tym, który odnajduje i uświadamia prawdziwych bohaterów - tych, z supermocami.
I choć nie jestem ani artystą, ani nie pracuję w branży rozrywkowej - moim zdaniem między artystą, a członkiem branży rozrywkowej jest ogromna różnica. Obaj dostarczają ludziom emocji. Ale tylko artysta oprócz radości, zmusza nas do zadawania sobie pytań, których unikamy. Taka jest rola artysty - i jeśli może do tego wykorzystać swoją chorobę, której przecież nie chce - to powinien to robić... ludzie i tak odróżnią kogoś, kto chce pomóc od kogoś, kto chce tylko dostać.
Jest rok 2009 albo 2010. Podczas warsztatów z pisania ćwiczymy z Klientami tworzenie i opowiadanie historii. Każdy po kolei przedstawia swoją. Na krześle obok mnie siada właściciel księgarni katolickiej, którą prowadzi z żoną.
- Opowiedz mi swoją historię - zaczynam, jak z każdym
- Pracowałem w sklepie komputerowym i natknąłem się na kurs CzasNaE-Biznes Piotra Majewskiego. Postanowiłem wykorzystać tą wiedzę do pomocy żonie w prowadzeniu jej księgarni katolickiej...
- Co Ty mi tu opowiadasz za pierdoły?? Kogo z Twoich Klientów to interesuje, gdzie się uczyłeś marketingu?
- No bo to żona założyła tą księgarnię. Ja jej tylko pomagam w promocji itd.
- To powiedz mi lepiej dlaczego Twoja żona prowadzi księgarnię katolicką?
- Kilka lat temu brała udział w bardzo poważnym wypadku, w którym prawie zginęła. To doświadczenie sprawiło, że postanowiła robić w życiu coś ważnego, wartościowego dla innych - jakby Bóg pozwolił jej zacząć życie od nowa. Założyliśmy więc księgarnię katolicką, żeby szerzyć to, co w sami wierzymy?
Cała sala, łącznie ze mną siedzi poruszona w szoku. Nawet dzisiaj, jak sobie to przypominam, to nie mogę powstrzymać wzruszenia.
- WOW. Masz taką niesamowitą historię i wyjeżdżasz mi z nudami o tym, jak uczyłeś się marketingu? A kim Twoja żona była wcześniej.
- Poborcą podatkowym
W tym momencie nikt już nie wytrzymał i wszyscy ryknęli śmiechem widząc absurdalną różnicę pomiędzy jego historią, którą sam opowiedział, a jego historią, którą z niego wyciągnąłem. Nie mógł dać lepszej odpowiedzi - chciałoby się rzec: too good to be true.
Na marginesie - to zapis z pamięci prawdziwego zdarzenia. Możesz jednak obejrzeć jak to było naprawdę w studiach przypadków w module Copywriting.
Ta historia mogłaby być osią, albo przynajmniej znaczną pomocą w Twoim biznesie - a nie jest. Być może nawet Twoja historia mogłaby zmienić ludziom życie na lepsze - tak, jak historia Nicka Vujcica.
Nicka miałem okazję spotkać osobiście dzięki Łukaszowi Milewskiemu i po tym doświadczeniu do głowy by mi nie przyszło, aby oskarżyć go o żerowania na współczuciu. Tak, jak moja Klientka, dostał od życia coś, co może być albo tylko tragedią dla niego, albo darem dla innych.
Każdemu uczestnikowi Akademii CzasNaE-Biznes (oprócz 100h niesamowitych, praktycznych wykładów) proponuję jedną bezpłatną rozmowę telefoniczną/skype, podczas której pomagam odnaleźć właściwą strategię lub historię i podpowiadam, jak najlepiej wykorzystać zasoby Akademię. Daję konkretne odpowiedzi, tak jak tej Klientce.
Jeśli jesteś uczestnikiem Akademii, umów się na swoją rozmowę na stronie:
Reszta jest ograniczona do osób, które mają aktywny dostęp do:
Zaloguj się, jeśli już go masz