Artykuł ten jest odpowiedzią na bardzo interesujący mail. Zapewne kilka osób ma podobne do mojej czytelniczki odczucia. Artykuł ten wszystko tłumaczy. Imię czytelniczki zmieniłem na Ewa.
Artykuł ten jest odpowiedzią na bardzo interesujący mail. Zapewne kilka osób ma podobne do mojej czytelniczki odczucia. Artykuł ten wszystko tłumaczy. Imię czytelniczki zmieniłem na Ewa.
EWA: Moje zdziwienie wzbudziły nie treści przysyłanych artykułów, ale listy, że tak
je nazwę, dodatkowe np.:
"Ewa, nietypowa promocja", czy "Ewa, gdzie się będziesz uczyć" Wydawać by się mogło, że Pan jako znawca internetowego biznesu potrafi tworzyć oferty, które są przede wszystkim skuteczne, dlaczego więc odczuwam taki opór, kiedy je czytam? |
1. Stosuję najskuteczniejsze metody pisania maili. Poświęcam sporo pieniędzy aby metody te poznać i sprawdzić. Wiele ze stosowanych przeze mnie metod skutecznie stosowano nawet 80 lat temu. Przez cały ten czas niewiele się zmieniło. Jedyną istotną nowością jest wiarygodność, którą trudniej zbudować. Reszta zasad pisania perswazyjnych ofert niewiele się zmieniła.
Popularne są informacje o nowych sposobach reklamy, nowych metodach zdobywania klientów i tym podobnych... bredniach. To, co kieruje ludźmi - emocje - nie zmieniło się od początków naszej cywilizacji. Cały ten czas ludźmi kieruje miłość, zazdrość, chciwość, pycha, duma, samouwielbienie itd. Ja ten fakt wykorzystuję.
2. Nie twierdzę, że wszystkie moje maile są najlepsze, ale większość jest skuteczniejsza niż wszystko, co Pani czyta. Czasami nie mam czasu na przetestowanie różnych wersji maili. Jednakże nawet jeśli nie testuję, stosując sprawdzone metody, mam pewność tworzenia tekstów możliwe najskutecznijeszych.
Osoba wysyłająca maile rzadziej, powinna dołożyć starań, aby poprzez testy na mniejszych grupach odbiorców wypracować najskuteczniejszą wersję. Jest to sposób na większe zyski z tej samej listy adresowej. Zjawisko to nazywa się dźwignią marketingową
3. Moje maile są emocjonalne. Statystycznie emocjonalnie reaguje na oferty ok. 95-98% (zależnie od źródeł) ludzi. Jeśli jest Pani w tych 5%, to nie dziwi mnie odrzucanie moich ofert.
4. Może po prostu nie jest Pani w mojej grupie docelowej. Jeśli nie ma Pani firmy lub nie jest Pani zainteresowana szkołą policealną to zdziwiłbym się, gdyby Panią zainteresowały moje maile.
W miarę możliwości zaleca się targetowanie mailingów. Jeśli istnieje podejrzenie, że lista adresowa składa się z ludzi o różnych profilach, należy opracować system ich profilowania.
Dzięki targetowaniu będziemy wysyłać nasze maile do osób, które są bardziej zainteresowane daną tematyką. Metodą tą możemy ominąć kilku potencjalnych klientów, ale mniej osób spoza grupy docelowej danej oferty będzie zirytowanych.
To co wysuwa się na pierwszy plan po przeczytaniu Pana oferty promocyjnej, to myśl, że ma mnie Pan za idiotę.
David Ogilvy, założyciel jednej z największych agencji marketingowych na świecie powiedział:
"konsument nie jest głupi, konsument to Twoja żona" |
Ja się do tej zasady stosuję. Pani opinia wynika z faktu, że trafiały do Pani oferty, które Panią nie interesowały. Niedoświadczony marketer na podstawie takiej opinii mógłby zmienić sposób pisania reklam. Doświadczony marketer wie, że o decyzji decydują statystyki a nie jednostkowe opinie.
Kilka tego rodzaju opinii sugeruje potrzebę przyjrzenia się swoim ofertom na chłodno i próbę ustalenia, czy faktycznie nie należałoby nieco zmienić styl.
EWA: Czy naprawdę sądzi Pan, że dobrym sposobem na skłonienie kogokolwiek do wykupienia Pana kursu jest sugerowanie, że powinien on zafundować Panu skórzany komplet do gabinetu? |
Właśnie siedzę w gabinecie wyposażonym w skórzany komplet, który był przedmiotem wspomnianej promocji. Tak więc ja wiem (nie sądzę), że jest to dobry sposób. Powiem więcej, jeśli zapłaci Pani za materiały edukacyjne najlepszych marketerów na świecie, to oni powiedzą Pani to samo.
Tego typu promocja jest rzadko stosowana, ponieważ wydaje się idiotyczna. Problem polega na tym, że szczerość jest lepsza niż wymyślanie "eleganckich" powodów promocji. Rozpoczęcie promocji w oparciu o tak, zdawałoby się, idiotyczny pomysł jak chęć wyposażenia biura, potrafi dać większe dochody niż tradycyjne promocje.
EWA: Czym się Pan kieruje przy tworzeniu ofert? |
Wytworzenie jak najmocniejszych emocji. Polecam artykuł: Czy fakty sprzedają czasami lepiej niż emocje?
EWA: Dlaczego wybiera Pan styl, który w moim odczuciu jest nieco arogancki i wzbudza tylko reaktancję. |
Ponieważ tylko emocje sprzedają skuteczniej od wszystkiego, co Pani zna. Wiemy o tym od ponad 80 lat (przynajmniej od 1923 roku). Niektórzy niestety nadal błędnie uważają, że lepiej pisać teksty racjonalne, nieemocjonalne.
Emocjonalne NIE znaczy bez faktów.
Ja chcę działać na emocje. Nie zawsze wymusza to bezpośredni, arogancji styl - to już kwestia własnego stypu copywritera.
Podsumowując. Nie przekonam wszystkich, ale przekonam więcej i tym samym zarobię więcej.