Czytaj dalej, bo zdradzę Ci sekret, który pomógł mi pozbyć się takiego właśnie długu.
Znam wiele osób, które mają dług, który niczym cegła (a często worek cegieł) nie pozwala im płynąć do przodu - ledwo utrzymują się na powierzchni raz to raz podtapiając siebie... i swoich bliskich.
Osoby takie zwykle porzucają ostatecznie wszystkie cele i marzenia, jakie kiedyś miały w życiu i zamieniają je na jedno, kluczowe i determinujące ich rzeczywistość marzenie:
POZBYĆ SIĘ <cenzura> DŁUGU!
We wrześniu 2008 r. zrobiłem największe Mocne Uderzenie w tamtej historii mojego biznesu. 120 tysięcy złotych w 9 dni. Mało tego. Poprzednie dało ponad 50 tysięcy, a kolejne wahały się między 20 a 50 tysięcy.
Wtedy, mając 25 lat, nie chodziłem po ziemi, ja lewitowałem myśląc sobie: "I'm the KING!".
I wtedy, znikąd, pojawił się u mnie "doradca" z pewnego banku, którego nazwy nie wymienię, by nie przeklinać. I ten "doradca" dał mi 100 tysięcy linii kredytowej, której NIE potrzebowałem. Wziąłem "na wszelki wypadek", z głupoty, bo "miałem wielkie plany".
Jeśli sprzedajesz produkty fizyczne i te kwoty wydają Ci się śmiesznie małe - drobna uwaga - rentowność moich produktów łatwo przekraczała 80%.
Przyspieszone MBA za 350 TYSIĘCY ZŁOTYCH NETTO
Mając na koncie takie sukcesy sprzedażowe, oraz ponad 200 tysięcy gotówki, zacząłem "rozwijać biznes"...
Wynająłem 90m biuro w centrum i zacząłem zatrudniać ludzi.
Popełniłem w tym procesie najbardziej fundamentalny błąd w zatrudnianiu ludzi... A potem popełniłem mnóstwo jeszcze gorszych błędów w zarządzaniu nowym zespołem. Dlatego moim wspólnikiem jest dzisiaj geniusz budowania zespołów i struktur biznesowych Filip. Mówię na niego "polski Tim Cook... ale bez wstawania o 5 rano"
.
Do zatrudniania i zarządzania jeszcze wrócę.
Efekt?
31 grudnia 2009, rok po szalonym wzroście, wyglądał tak:
- zwolniona prawie cała, zatrudniona rok wcześniej, załoga. Zostały 3 osoby, które wkrótce też zwolniłem.
- zamiana 90m biura w centrum na 50m w sypialnianej dzielnicy
- 130 tysięcy zł linii kredytowej wykorzystanej na maxa
- 0 zł oszczędności
- ponad 3krotnie mniejszy dochód niż rok wcześniej.
W sumie. Dodając:
- wyrzucone w błoto ponad 100 tysięcy zł, które miałem na koncie we wrześniu 2008 r,
- 100 tysięcy linii kredytowej,
- 30 tysięcy drugiej linii,
- oraz spadek dochodów mimo większej sprzedaży takich samych produktów...
Zafundowałem sobie:
przyspieszone MBA za 350 TYSIĘCY ZŁOTYCH NETTO.
Obity jak po spotkaniu z kibolami...
Zacząłem 2010 rok z jednym celem. Spłacić linię, SZYBKO.
A ponieważ "I'm the KING!", mówiłem sobie i wszystkim:
"Zrobię to 1 strzałem. 1 kampanią. Zobaczycie!"
W końcu rok wcześniej zrobiłem 120 tys. brutto 1 kampanią, to teraz bez tych wszystkich obciążeń 130K netto to pikuś. 2010 rok był rokiem "zemsty" na wszystkich, którzy we mnie zwątpili.
Z takim nastawieniem w 2010 roku zarobiłem na czysto nieco więcej niż w 2008 r. - najlepszym do tej pory roku. Zaliczyło mnie to do 1,7% najlepiej zarabiających Polaków (wg. wynagrodzenia.pl).
Zarobiłem tyle, że powinienem był spłacić w całości przynajmniej linię na 100 tysięcy - bez obniżania standardu życia.
Znowu rządziłem. Przez większość 2010 r. wierzyłem, że: "Wróciłem do gry!"...
... NIE WRÓCIŁEM!
31 grudnia 2010 r.
- zwolniona prawie cała załoga. Zostały 2 osoby, które wkrótce też zwolniłem,
- 100 tysięcy linii kredytowej wykorzystanej na maxa,
- mniejsza linia cudem spłacona,
- 0 oszczędności,
- i przytyłem do tego tak, że prowadząc szkolenie w grudniu 2010 r. cały czas zasłaniałem sobie brzuch zeszytem A4. A na zdjęciu z wakacji w 2010 r. wyglądam jak mors atakujący pływającego w jeziorze syna.
Prawie nic nie spłaciłem MIMO 3 krotnie WIĘKSZEGO dochodu netto niż rok wcześniej!
"Co jest do CHOLERY? Co się stało. Przecież zarobiłem na czysto tyle kasy, żeby wszystko spłacić????? I jeszcze wyglądam jak mors!!!"
2010 r. wyrwał ze mnie pasję, marzenia i wielkie cele jak Sub Zero wyrywa kręgosłup ze swojej ofiary:
Dług WINS! Fatality!
Uwierzyłem też otoczeniu, które z politowaniem patrzyło na Piotrusia, który uważał się za geniusza biznesu. Uwierzyłem, że moje marzenia o zmianie świata na lepsze za pomocą połączenia edukacji i małej przedsiębiorczości, za pomocą Ekademii to utopia. Że się nie nadaję do dużych rzeczy.
Wmówiłem sobie też, że:
- że lifestyle biznes to jest mój sposób na życie - czyli biznes wymagający minimalnego zaangażowania, świadomie malutki, generujący pieniądze na bardzo wygodne życie i nic więcej,
- że spłacenie linii kredytowej to mój jedyny cel.
I chociaż straciłem wiarę, pasję i marzenia, nadal byłem dobry w tym, co do tej pory robiłem. Więc robiłem kampanie po 5 do 40 tysięcy, wszystko natychmiast wpłacałem do banku... i traciłem chęć pracy na miesiąc czy dwa czując, że jestem niewolnikiem banku.
Przez 3 lata zarabiałem mnóstwo pieniędzy, więcej niż 90-98% polskiego społeczeństwa (wg. wynagrodzenia.pl), ale nie potrafiłem spłacić śmiesznego długu, nie jeździłem na wakacje, nie miałem marzeń, zaczynałem nienawidzić swojej firmy i zaczęło mi to wszystko zwisać...
... aż na początku 2013 roku zrozumiałem!
Nie pamiętam co było powodem, ale zrozumiałem. A gdy zrozumiałem, to w ciągu kolejnych 12 miesięcy:
- wydałem kilkadziesiąt tysięcy złotych na podróże biznesowe do Londynu i RPA - w poprzednich latach byłem raz w Londynie w tanim hotelu na darmowej konferencji,
- wyjechaliśmy całą rodziną na drogie, 11dniowe wakacje w Rzymie, Wenecji i Paryżu,
- kupiłem różne nowe sprzęty,
- spędzaliśmy różne okazje z żoną w pięknych hotelach w Polsce i Londynie,
- zarobiłem na czysto WIĘCEJ niż w 2010 roku (MIMO tych firmowych wyjazdów i kupionych na firmę sprzętów).
- i SPŁACIŁEM CAŁY <cenzura> DŁUG!
W 2013 roku wydałem więcej na rozrywkę niż w poprzednich 3 latach razem wzięte, wróciły wszystkie marzenia, cele i wiara moich najbliższych, że potrafię... i spłaciłem dług.
Co zrozumiałem na początku 2013 roku?
- Że nikogo, łącznie ze mną, mój dług nie inspiruje i tak długo, jak moim głównym celem będzie po prostu jego spłacenie i wrócenie do dawnego życia, nigdy go nie spłacę.
- Że zamiast tego, co robią i myślą wszyscy ludzie ze "złym długiem", trzeba myśleć, mówić i działać inaczej.
Jak spłaciłem <cenzura> DŁUG?
UWAGA: wymagany jest wielki rozsądek, jeśli Twój dług poważnie zagraża Twoim finansom. To nie są rady finansowe. Skonsultuj swoje kroki z zaufanymi osobami, które mają wiedzę nt. finansów.
Krok 1. Przestałem zakładać, że spłacę dług szybko - nawet jeśli miało mi się to udać (i udało), ważne, że PRZESTAŁEM tak myśleć.
Krok 2. Przestałem skupiać się na długu - spłata długu powinna być nieistotnym wydarzeniem na drodze do prawdziwego sukcesu. Wiem, łatwo mówić... ale ja to przeszedłem, a poniżej masz cytat, który też to potwierdza:
[caption id="attachment_5908" align="alignnone" width="700"]
"Psychologia dostatku", dr Charles Richards[/caption]
Krok 3. Zacząłem inwestować więcej w rozwój, networking i edukację nawet jeśli miało opóźnić to spłatę długu.
Mimo tego, że spłaciłem do maja połowę długu, kupiłem
bilet VIP za pełną cenę na MMI, gdzie nawiązałem współpracę z organizatorami, następnie wydałem kilka tysięcy na lot do RPA, gdzie nagrałem wywiady z gwiazdami National Achievers Congress. Zainwestowałem w siebie, zwiększyłem dług... ale między innymi dzięki temu go spłaciłem.
Krok 4. Postanowiłem odpoczywać, postanowiliśmy wyjechać na zagraniczny urlop, nawet jeśli miało to zwiększyć dług. Brak wakacji sprawiał, że czułem się jak chłop pańszczyźniany. [UWAGA: Ponownie, bądź rozsądny. Odpoczywaj za kwoty, które Cię nie zrujnują.]
Krok 5. KLUCZOWY: Odrzuciłem wszystkie cele w stylu "zarobić milion złotych", "kupić sobie wielki dom" i zamiast tego zacząłem stawiać cele INACZEJ!
Jak INACZEJ?
Jak myśleć, mówić i stawiać cele, które przyciągną do Ciebie ludzi z kapitałem, Klientów, pomoc ludzi, którzy dotąd Cię ignorowali, wsparcie partnerów i nawet opatrzność.
Pamiętasz błędy o zatrudnianiu i zarządzaniu, które kosztowały mnie 350 tysięcy złotych? Razem z Filipem opowiemy o nich również na Make The Change oraz pokażę WŁAŚCIWY MODEL zarządzania zespołem.
A inaczej stawiane cele i zarządzanie to tylko 2 z wielu tematów, jakie omówimy na seminarium.
"Przyjedź na Make The Change!
Zmień swój biznes, swoje życie i przyszłość!"
P.S. A jeśli jesteś w tak ciężkiej sytuacji, że Cię nie stać, to znajdź kogoś, kogo stać, niech on/ona pojedzie i potem Ci wszystko opowie.