Jak to jest z tą porażką?

niedziela, 29 lipiec 12, 23:15

Wydaje mi się, że rozmyślając na temat porażki nie sposób nie wyjść od kontekstu. Pojawiają się wówczas pytania, kiedy można mówić o porażce, a kiedy o wyniku podejmowanego działania? W jaki sposób nie popaść w tautologię i nie zgubić sensu w bezsensie?

Przychodzi mi również na myśl, że dla słowa „porażka” możliwe do rozważenia są dwie sprawy, nad którymi można, jeśli ktoś chce, podyskutować.

Najpierw wyłania się pytanie o to, na co mam, a na co nie mam wpływu? Każdy z nas potrzebuje sprawstwa. Poczucie własnej wartości osadza się w dużej mierze na własnej skuteczności. Za tym idzie moja możność i niemożność zmiany. Czy porażka jest wtedy, gdy coś mogę zmienić, ale mi to nie wychodzi? A może porażką jest to, że chcę zmienić to, czego zmienić nie mogę? Spróbuję postawić pytanie jeszcze inaczej. Czy porażką jest to, że nie dostałam tego, co jest pragnieniem przeciętnego człowieka i większość ludzi to ma, albo przynajmniej tak mi się wydaje?

Drugie zagadnienie dotyka sfery bólu i umiejętności radzenia sobie z nim. Świadomość własnej nieskuteczności, bądź niedoskonałości musi wywoływać ból. Niezależnie od tego, czy ocena jest bardziej zewnętrzna, czy też wynika z mojego subiektywnego oglądu rzeczywistości – ból jest zawsze. Może w związku z tym istotne byłoby poznanie, jak sobie z nim radzić aby sobie poradzić?

Chciałabym napisać dwa artykuły, w których odniosę się do przedstawionych powyżej zagadnień. Dziś nie chcę zaciemniać obrazu i powrócę do zagadnienia postawionego na wstępie, czyli do ulokowania słowa „porażka” w kontekście.

Pozwolę sobie zasugerować myślenie sytuujące  słowo „porażka” w odniesieniu do relacji z innymi ludźmi. Załóżmy, że jakieś moje działanie ma określony efekt. Uświadamiam sobie, że inni ludzie mogą dokonywać oceny mojego działania. Wtedy dociera do mnie, że mogą być wśród nich tacy, dla których to, co się stało, jest porażką. Zatem moja uwaga skupie się na zewnątrz mojego Ja. Ponieważ potocznie działanie nie zakończone wygraną jest porażką, zatem słowo „porażka” zawiera w swojej istocie element rywalizacji i ocenę zewnętrzną tego, co się stało.

Kiedy myślę o wyniku podejmowanego działania, moja uwaga skupia się na mnie samej i na własnym osądzie, który pozwala mi zająć się analizą podejmowanych kroków i to ja sama dokonuje oceny przydatności, bądź braku skuteczności moich wysiłków. Wtedy też mogę skupić się na korekcie tego, co nie działa i mogę zacząć robić coś innego. Mogę rozważyć cudze sugestie lecz ostatecznie to ja decyduję o tym, co chcę i jak chcę pomyśleć.

Idąc tym tropem okazuje się, że za każdym razem mówimy o wyniku. Tylko, że w pierwszym przypadku porażka staje się oceną wyniku, zatem jest wtórna wobec zaistniałego stanu i nadaje mu (wynikowi) znaczenie pejoratywne. Można w związku z tym wyciągnąć wniosek, że porażka sama w sobie nie istnieje, tak jak nie istnieje kolor. Porażka pojawia się wtedy, gdy jest osoba, która  ją nazywa, tak jak światło wydobywa barwę przedmiotu wtedy, gdy na niego pada.

Następnym razem będę chciała zastanowić się nad tym, co dotyczy mnie, mojego sprawstwa, a co jest pragnieniem wpisanym w ludzki los i jak to się ma do myślenia o porażce.

Komentarze

Informator Szkoleniowy Ekademia.pl

Bądź na czasie z najnowszymi szkoleniami i kursami internetowymi...

Dołącz do 234 124 czytelników

© Ekademia.pl | Polityka Prywatności | Regulamin

Powered by
powered by IMPLE