„Trwanie w martwym
punkcie toksycznego związku pogłębia Twoja depresję lub nadaje jej kształt
niekończącej się beznadziei.” (Howard M.
Halpern)
Uwikłanie w trudny związek spowodowało, że Twoje uczucia zrobiły się poplątane. Zrobiło się z nich jedno wielkie kłębowisko.
Wyobraź sobie, że siadasz na chwilę, wystarczy tylko 30 sekund i piszesz, co w tej właśnie chwili czujesz. Jeśli chcesz, weź do ręki długopis i napisz to.
Czy udało ci się wyodrębnić jedno, konkretne uczucie powiązane z jednym, konkretnym zdarzeniem, albo pojedynczą, wyraźną myślą?
Kiedy zaczynałam swoje spotkanie z rozpoznawaniem uczuć, moja kartka papieru wyglądała tak:
Przerażenie
Zdenerwowanie
Napięcie
Niepewność
Zatrwożenie                        Miłość
Lęk                                                                      Bezpieczeństwo
Desperacja
Przeciążenie
Osamotnienie
Zwątpienie
Bezradność
Ból
Wściekłość
Masz przed oczami zapis tylko jednego dnia samoobserwacji! Wszystkie przykre uczucia napisane po lewej stronie dotyczyły tylko trzech moich myśli i wyobrażeń związanych z najbliższą przyszłością! Zarejestrowałam je tego dnia, jako najważniejsze. Te uczucia po prawej stronie, miłości i bezpieczeństwa, pojawiły się jako efekt podjętego przeze mnie działania. Zapisałam sobie, że tego dnia zadzwoniłam do mojej mamy i przez chwilę z nią porozmawiałam.
Â
Prowadzenie obserwacji.
Kolejne dni przynosiły podobne obserwacje. Dopiero na sesji, gdy pokazałam prowadzone notatki, dowiedziałam się, że do jednej myśli należy przyporządkować jedno uczucie. Nie miałam pojęcia, że uczucia nieustannie się zmieniają i można je do czegoś przypisać. Od dłuższego czasu doświadczałam przede wszystkim lęku i poczucia winy, że swoim nieudanym małżeństwem zawiodłam moich rodziców. Naraziłam ich na ból i cierpienie. Do tej pory przecież mogli się mną tylko chwalić. Sama nie przypuszczałam, że doświadczam stanu beznadziei i obniżonego nastroju, który, teraz to wiem, można było zakwalifikować, jako dystymię (przedsmak depresji).
Na terapii zadano mi prowadzenie dzienniczka uczuć. Zalecenie brzmiało: „Staraj się to robić s y s t e matycznie przez co najmniej 3 miesiące.” Tak długo! – To był mój pierwszy odruch. Uznałam jednak, że skoro chcę pomocy, a to ma pomóc, nie będę dyskutować. Bardziej sensowne było na ten moment zaufać i zrobić, co mówią. Dostałam listę uczuć i zabrałam się do pracy. To dlatego na pierwszej kartce znalazło się tyle słów. Wcześniej nawet nie wiedziałam, że to uczucia.
Przygoda z oswajaniem uczuć tak mi się spodobała, że zostałam psychoterapeutką. To jeden z moich zysków prowadzenia dzienniczka. Ten najbardziej istotny, który myślę, że dla Ciebie będzie też odkryciem, to fakt, że dzięki temu stałam się właścicielką samej siebie. Nikt już nie musi mnie stwarzać, albo unicestwiać, nie muszę się już na nikim zawieszać (kochać), by żyć. Potrafię być tu tylko dlatego, że jestemi nie potrzeba mi żadnych innych powodów! Mogę być i żyć. Potrafię nie bać się życia.
Rozpoczynamy przygodę.
Zapraszam Cię na wspólną przygodę. Ty też masz w sobie wielkość! Każdy z nas przeżył taki moment, że był to dla niego bardzo trudny czas, czas bólu i cierpienia. To w żadnym stopniu nie ogranicza Ciebie.
 „Coś się może zdarzyć wokół Ciebie, coś się może zdarzyć Tobie. Liczą się tylko te sytuacje, które dzieją się Tobie.” (Les Brown)
Będę Ci towarzyszyć w drodze do odkrywania swojej wielkości. Ty też jesteś ważna! Ty też jesteś wyjątkowa! Staraj się być cierpliwa. Zmiana dzieje się niedostrzegalnie każdego dnia, jeśli tylko pozwolisz sobie pomóc. Wystarczy, że pomyślisz jedną dobra myśl i zaczniesz ją powtarzać s y s t e matycznie. Pamiętaj!
Ty też jesteś! Stań przed lustrem, popatrz sobie głęboko w oczy i powiedz głośno „Ja jestem”.
I rób to s y s t e matycznie, codziennie. Wytrzymaj przez najbliższy tydzień. Co Ci szkodzi? Codziennie rano i tak patrzysz do lustra. Zaśpiewaj sobie na melodię z „Republiki”: „Tak, tak. Ta w lustrze to naprawdę Ja. Tak, tak. Naprawdę Ja, naprawdę Ja.” Grzegorz Ciechowski by się nie obraził.
W  kolejnych wpisach przeniesiemy się do krainy uczuć. Przekonasz się sama, jak wspaniale wyposażyła Cię Matka Natura, kiedy jeszcze byłaś dzieckiem. Jeśli chcesz, możemy razem wrócić do tej krainy, w której żywiłaś się być może tylko okruchami miłości, ale potrafiłaś w cudowny sposób, leczyć swój ból radością, spontanicznością i zabawą oraz zachwytem i zdumieniem nad poznawanym światem.