Ciekawy przypadek specyficznej obsługi klienta przez pracownika firmy kurierskiej. Jeśli w twojej gestii leży nadawanie przesyłek to zastanów się 2 razy czy twoim kientom coś takiego nie grozi...
Właśnie odbyłam szalenie interesującą i nieco zaskakującą rozmowę telefoniczną z osobnikiem reprezentującym pewną firmę kurierską.
Koniecznie muszę się nią podzielić, bo to mi daje do myślenia - czy inni klienci sklepów internetowych też mają takie przygody, czy to tylko ja mam takie szczęście? A jeśli inni też, to jak to świadczy o sklepie, który z takiej firmy korzysta?
Dla ułatwienia osobnika nazwę TYP i używać będę skrótu T.
Dzwoni komórka. Odbieram.
Ja: Dorota Kołecka, słucham?
T: Nie ma Pani...
Ja: Słucham?
T: Przywiozłem, a Pani nie ma.
Ja: Przepraszam, ale o czym Pan mówi?
T: Paczkę.
Ja: Jaką paczkę? Kim Pan jest?
T: Z firmy kurierskiej.
Ja: Jest Pan kurierem i przywiózł mi Pan paczkę?
T: Tak... a Pani nie ma w domu...
Ja: No pewnie, że mnie nie ma, wiem o tym.
T: No to ja już pojadę.
Ja: No dobrze, ale co z tą paczką? Będę w domu po 17...
T: Po 17 nie pracuję. Niech Pani do mnie zadzwoni w poniedziałek rano, to się jakoś umówimy.
Ja: Ale gdzie mam zadzwonić?
T: Na ten telefon, co go widać.
Ja: Halo..., halo...
Typ się rozłączył.
Niestety telefon się nie wyświetlał
Żeby było smaczniej - jako formę dostawy wybrałam pocztę, bo to nie pierwsza taka moja przygoda z kurierem. Jednak sklep postanowił uszczęśliwić mnie na siłę i przysłał mi kuriera, który miał poważne problemy z wysłowieniem się i obsługą klienta.
I tak sobie pomyślałam - ja się staram z całych sił, żeby moi klienci byli zadowoleni, obsłużeni po ludzku i na najwyższym poziomie. A tu się pojawia taki ludź, który całą moją robotę posyła w diabły.
Przecież ja w tym sklepie nigdy już nic nie zamówię...
Czytaj na Forum Merytorium.pl